piątek, 15 września 2017

Wena i praca na blogu

No i dopadło i mnie, brak inspiracji i inwencji twórczej. Nagromadziły mi się braki w publikowaniu artykułów, przez brak czasu. Mam masę zdjęć w telefonie z tego lata, chciałabym szybko mądrze coś napisać, a tu ściana. Mam zbyt wiele pomysłów, chciałabym napisać o tym, o tamtym, jest tego strasznie dużo. Może napiszę o załamaniu nerwowym jakie nas dopada w dzisiejszych czasach, nie o tym nie dziś, zachowam to dla siebie niepotrzebnie naraziłabym się na krytykę, którą ciężko przecież znoszę. Wiem co jest powodem, mam od zawsze chęć stworzyć tekst idealny. Czemu wszystko mnie rozprasza, przecież pora jest odpowiednia, nie ma nikogo w domu, jestem sama ze sobą i swoimi myślami. Dzwonki w telefonie mnie rozpraszają, to zaglądam, a tu konkurs, Stara Pączkarnia zachęca do: Piszcie w komentarzach pączkowe rymowanki, do wygrania 30 pączków. Jestem fanką pączków, pożeram je od zawsze i zamiast pisać artykuł, napisałam głupawy wierszyk.

Kto z dobrym humorem wstaje,
temu się wszystko udaje.
Zjedz pączka na śniadanie, obiad, kolację,
będziesz miał zawsze rację.
Królowa pączków, to ja, Mucha,
bo pakuje je prosto do brzucha.
Kalorii się nie boję,
bo po pączkach długo stoję.
Pracuje, pracuje, pracuje,
i nigdy się nie przejmuje.
Więc moi drodzy jedzmy pączki,
aby nasze piękne rączki,
były zawsze sprawne,
wziąć pączki do rączki.
Z rączki do rączki z rączki do buźki,
i miej dobry humor,
nie licz kalorii na umór.
G..........Ci to da,
jojo przyleci na koniec dnia.
Słodki pączek z Golemy rączek,
to balsam dla Twojej duszy,
która nie lubi katiuszy.
To ja, Mucha fashion mówię Wam,
jedzmy pączki i podawajmy je z rączki do rączki.

Jestem coraz bardziej wnerwiona, straciłam tyle czasu na pisanie głupiego wierszyka, a mój artykuł nawet nie drgnął. Zrobię sobie herbatę, więc wchodzę do kuchni, a tu te pieprzone okruchy, jak zwykle domownicy tę powinność do wykonania zostawili mi. Sprzątam kuchnię, kolejny raz zmywam blaty kuchenne, ale jeszcze coś mi śmierdzi, to śmieci. Czy ta czynność, tylko na mnie czyha, czy mam węch lepszy niż pies. Oczywiście idę je wyrzucić, a po drodze następne przeszkody, wiatr poobrywał  i porozrzucał kwiaty begonii, też je pozbierałam. Przy tej czynności zerknęłam, że moja piękna margaretka, którą dostałam od koleżanek na urodziny potrzebuje wody, to jej dałam.       
 Wracam do kuchni, ooo.... resztki do kompostownika również na mnie czekają. Odechciało mi się herbaty, siadam wnerwiona do pisania, tyle godzin przeleciało nie wiadomo kiedy. Ciężko się żyje kobietom w dzisiejszych czasach. Wszystko na ich głowie. A jeszcze te media mnie wnerwiają, które kreują obraz idealnej kobiety, do którego niestety daleka droga, bo normalne kobiety o przeciętnej urodzie z reguły mają na czym usiąść i czym oddychać, mają pulchne brzuchy, cellulit na nogach i nie tylko na nich. Dla kobiet to już jest dramat. Depresja gwarantowana. Jak dodasz do tego zbyt mało białe zęby, zbyt mało karpie usta, za mało otwarte oczy, słabo zdziwione i widoczne brwi. To już jest dramat w trzech aktach. Jak do tego wszystkiego dołączę prelekcje na których bywam i słucham jak powinna wyglądać kobieta naszych czasów. Bo o modnej kobiecie naszych czasów mówi się tak. Dama obdarzona niewymuszonym szykiem i widocznym poczuciem własnej wartości, kobieta wykształcona, przedsiębiorcza i niezależna, twarda jak stal.
Siedzę sobie już całkiem zrezygnowana i myślę, czy ten świat zapomniał przypadkiem na czym tak naprawdę polega istota kobiecości. Nie zgubił gdzieś po drodze wyjątkowości słabej płci. Przecież kobieta jest po to, by mężczyznom było łatwiej zrozumieć różnicę między byciem takim sobie a stuprocentowym. Myślę, że prawdziwa dama wcale nie musi zachowywać się tak, jak tego oczekują od niej inni, bo zachowuje się tak, jak przyjdzie jej na to ochota. Jak?. Jak prawdziwa dama, o której już nasze prababcie powiadały, ku pokrzepieniu serc, że damą się jest, a nie bywa.
Ten artykuł powstał następnego dnia, bo jeszcze wczoraj na to wszystko wyleciałam z domu na spotkanie, które jest dziś. Pomyliłam dni, myślałam że wczoraj był piątek. Wiecie co zrobiłam wczoraj z tym moim nieudanym dniem, odpuściłam sobie pisanie artykułu i otworzyłam butelkę czerwonego wina.

Zdjęcia które dzisiaj oglądniecie, zostały wykonane w drodze do Szwecji na promie.
- sukienka marki WOMEN &KOLLECTION
- sweter marki KOOKAI
- ponczo marki H&M


                                                                                 

                                                                                 
 













                                                                                           

Aby złapać jak najwięcej słońca, ponczo robiło za spódnice a sweter zawiązany nad biustem za bluzkę.

                                                                                       






Na do widzenia kwiaty, które sprawiają, że Ystad zachęca do tego, aby do niego wracać.

                                                                                  










2 komentarze: